logo WSiP logo
szukaj w archiwum
aktualny serwis
strona główna WSiP

Nauczyciele o reformie

Nauczyciele o reformie w przeddzień reformy

Jak już pisaliśmy, ukazał się raport z badań monitorowania reformy edukacji (1), przeprowadzonych przez Instytut Spraw Publicznych. Badania wykonano na przełomie stycznia i lutego br., a więc zanim rozpoczęło się praktyczne wdrażanie reformy w szkołach. Przedstawiamy Państwu część wyników badań ISP dotyczącą stosunku nauczycieli do reformy oświaty, stanu przygotowania kadry nauczycielskiej do zmian i poziomu jej aprobaty dla poszczególnych elementów reformy.

Zakres oczekiwań autorów reformy wobec nauczycieli należy ocenić jako bardzo duży. Reforma programów szkolnych zakłada, że nauczyciel musi wraz z innymi członkami rady pedagogicznej tworzyć program dydaktyczno-wychowawczy szkoły, a przynajmniej wybrać któryś z programów rekomendowanych przez MEN, oraz uzgodnić go z przedstawicielami rodziców i samorządu terytorialnego. Realizacja zintegrowanego programu nauczania w klasach I-III i nauczania blokowego w drugim etapie nauczania wymaga od nauczyciela nowych umiejętności zarówno w zakresie merytorycznym, jak i metodycznym. Wszystko to oznaczało i oznacza, że ważną rolę w pomyślnej realizacji reformy odgrywa nastawienie nauczycieli do reformy, ich udział w realizacji planowanych zmian.

Badania przeprowadzone przez Instytut Spraw Publicznych miały na celu uzyskanie odpowiedzi na trzy podstawowe pytania:

  • Jaka jest wiedza nauczycieli o reformie?
  • Jaki jest ich stosunek emocjonalny do reformy oświaty?
  • Jaka jest ich gotowość do włączenia się w jej realizację?

Autorzy rozpoczynają raport od próby opisu sytuacji nauczycieli w dziesięć lat po upadku komunizmu. Wśród nauczycieli panuje przekonanie, że -- podobnie jak górnicy i rolnicy -- są grupą, która najwięcej straciła w okresie przemian ostatnich lat. W nowej rzeczywistości -- jako jedyna wśród grup zawodowych z wyższym wykształceniem -- nie poprawiła swojej sytuacji materialnej.

Wprowadzony w roku 1991 program oszczędnościowy wobec szkół zlikwidował dużą część zajęć pozalekcyjnych i część godzin obowiązkowych, co spowodowało zmniejszenie i tak niskich pensji nauczycielskich. Jak wynika z raportu, wielu nauczycieli szuka dodatkowej pracy (na wsi 30%, w mieście 60%), aby poprawić swoją sytuację materialną. Mimo że dodatkowe zajęcie może utrudniać przygotowanie się do pracy w zreformowanej szkole, ci, którzy ją podejmują, reprezentują bardziej pozytywny stosunek do reformy oświaty niż nauczyciele rezygnujący z aktywnej strategii radzenia sobie z kłopotami finansowymi.

Pomimo niskich zarobków tylko 12% badanych nauczycieli chciałoby zmienić zawód.

Szkoła wciąż stanowi dość atrakcyjne miejsce pracy, zwłaszcza w regionach o wysokim bezrobociu: daje niewysoką, ale stałą pensję, świadczenia socjalne, a niski wymiar godzin obowiązkowej obecności w szkole sprzyja podjęciu dodatkowej pracy.

Zadowolenie z pracy w swojej szkole deklaruje aż 93% respondentów ISP, a z wykonywanego zawodu -- 65%. Motywacją do pracy w szkole nie jest dążenie do zrobienia szybkiej kariery, ani do osiągnięcia swysokich zarobków. Satysfakcję zawodową uzyskuje nauczyciel dzięki osiągnięciom uczniów, samodzielności wykonywanej pracy i dobrym stosunkom w szkole.

Według ostatniego spisu (2), 78% nauczycieli ma wykształcenie wyższe magisterskie; warto pamiętać, że na początku lat dziewięćdziesiątych procent ten wynosił niewiele ponad. 50. W ciągu ostatnich kilku lat ponad 60% nauczycieli brało udział w różnego rodzaju kursach i studiach podyplomowych.

Funkcjonowanie szkoły przed reformą jako dobre oceniło 52% nauczycieli (dla porównania: ogólnopolska próba osób z wyższym wykształceniem -- 53%), a za złe (zarówno nauczyciele, jak i inne osoby z wyższym wykształceniem) -- 42%. Za mocne strony polskiego szkolnictwa nauczyciele uznali jego organizację, powszechność, dostępność i bezpłatność. Słabe strony to przepełnione klasy, niedostateczne wyposażenie szkół i niskie płace nauczycieli. Taki pogląd wyraziło ponad 80% badanych.

I tu nasuwa się pewna uwaga. Statystyczna klasa w Polsce liczy 22,2 ucznia. To mało jak na standardy europejskie (3). Mała liczebność klas w naszych szkołach jest jednym z powodów, dla których Bank Światowy piętrzy trudności w udzieleniu Polsce pożyczki na cele oświatowe. Problem w dużym stopniu wynika z istotnych różnic między poszczególnymi szkołami: w dobrych liceach w dużych miastach bywa po trzydziestu kilku uczniów w klasie, w szkołach podstawowych na wsi i w małych miastach jest ich nieporównanie mniej.

Z badań wynika, że podzielone są opinie nauczycieli na temat dotychczasowych programów nauczania. Około 60% respondentów stwierdziło, że programy są przeładowane, nadmiernie encyklopedyczne, niedostosowane do poziomu i zainteresowań uczniów, schematyczne, że wykluczają samodzielne myślenie. Blisko 40% jednak uznało, że encyklopedyczny charakter i stabilność stanowią mocną stronę polskiej szkoły.

Poziom wiedzy przekazywany przez szkołę dobrze oceniło 79% nauczycieli, jednocześnie około 50% wyraziło zdanie, że szkoła nie uczy samodzielnego myślenia, nie sprzyja rozwojowi zainteresowań ucznia i słabo przygotowuje do uczestnictwa w życiu społecznym.

Wysoka ocena poziomu wiedzy w polskich szkołach dowodzi, że nauczyciele nie znają lub negują wyniki raportu OECD dotyczącego alfabetyzacji w kilku krajach, w tym w Polsce, o czym pisaliśmy kilkakrotnie (m.in. w artykułach : "Dlaczego musimy reformować polską oświatę" i "Co to jest alfabetyzm?". Wydaje się, że istnieje skłonność do utożsamiania obszernego programu z dużą wiedzą uczniów.

Respondenci ISP zgłaszali wiele zastrzeżeń do roli wychowawczej szkoły. Ocena realizacji przez szkołę takich funkcji, jak zapewnienie bezpieczeństwa, ochrona przed narkomanią najbardziej różnicują nauczycieli: ci, którzy oceniają je negatywnie, są zwolennikami reformy.

Nauczyciele pytani o to, czy w ich szkole zdarzają się wypadki znęcania się jednych uczniów nad drugimi, wymuszania pieniędzy i bójek, znacznie częściej niż uczniowie ich szkół twierdzili, że takie zjawiska nie mają miejsca.

W ciągu ostatniego roku wiedza nauczycieli na temat reformy zmieniała się tak szybko, że cytowanie danych statystycznych akurat z lutego 1999 dużo już straciło na aktualności. Wiosną 1999 odbyły się masowe szkolenia prowadzone przez profesjonalnie przygotowanych edukatorów programu "Nowa szkoła", a także doradców metodycznych. Do wszystkich szkół zaczęły docierać zeszyty "Biblioteczki Reformy" zawierające podstawowe informacje o planowanych zmianach w oświacie, co istotnie podniosło poziom wiedzy nauczycieli na temat reformy. Najważniejsza i na pewno najciekawsza część raportu ISP dotyczy stosunku nauczycieli do reformy przedstawionej przez Ministerstwo Edukacji Narodowej.

Pytani o to, jakie uczucia budzi w nich reforma oświaty, nauczyciele wymienili: zaciekawienie (86%), nadzieję (77%), sympatię (34%). Niechęć reforma budziła tylko w 22% respondentów. Biorąc pod uwagę czas badania (blisko rok temu), trudno się dziwić, że 93% badanych wymieniło obawy na pierwszym miejscu wśród uczuć negatywnych. Obawiali się wówczas chaosu organizacyjnego, a także zwolnień z pracy, co jest niewątpliwym sukcesem dezinformacji sianej przez niechętne reformie media z "Głosem Nauczycielskim" na czele, mylące następstwa niżu demograficznego ze skutkami zmian ustroju szkolnego.

Reforma programowa -- uznawana przez nauczycieli za najważniejszy element planowanych zmian -- spotkała się z wysokim stopniem akceptacji badanych nauczycieli. Na pytanie: czy przedstawione poniżej zasady zmian programów nauczania są słuszne, twierdząco wypowiedziało się:

  • w sprawie "odchudzania programów" -- 89% respondentów,
  • w sprawie integracji programu klas I-III -- 82%,
  • w sprawie nowej podstawy programowej -- 72%,
  • w sprawie samodzielnego tworzenia programów przez nauczycieli -- 72%; 57% badanych wyraziło gotowość napisania własnego programu,
  • w sprawie tworzenia programów blokowych dla klas IV-VI -- 45%; negatywnie odpowiedziało 31% nauczycieli -- czemu trudno się dziwić, bo w tej dziedzinie w lutym 1999 wzorców było bardzo mało.

Jak wynika z danych raportu, wielu nauczycieli poparło także zmianę zasad oceniania:

  • niezależny od szkoły system oceniania -- 63% badanych,
  • sprawdzian kompetencyjny po VI klasie -- 63%,
  • egzamin po gimnazjum uprawniający do starań o przyjęcie do szkoły średniej -- 79%,
  • Nową Maturę -- 68%.

Przeciwnicy egzaminów zewnętrznych uważali, że są one wyrazem nieufności wobec szkoły. Najmniej wątpliwości budził egzamin kończący gimnazjum uważany za poprawioną wersję obecnego egzaminu do szkoły średniej. Najwięcej wątpliwości co do planowanego systemu oceniania zgłaszali nauczyciele starsi.

Zmiany ustroju szkolnego - tak często krytykowane na łamach prasy -- również znalazły więcej zwolenników niż przeciwników wśród badanych nauczycieli. Poparło je:

  • podział szkoły podstawowej -- 60% respondentów,
  • skrócenie liceum do trzech lat -- 54%,
  • powstanie trzyletnich liceów zawodowych -- 53%.

Jedynie ograniczenie liczby zasadniczych szkół zawodowych znalazło zaledwie 36% zwolenników. Nie tylko młodzieży, ale i nauczycielom przyzwyczajonym do faktu, że do zawodówek idzie ponad 50% absolwentów klasy ósmej, trudno pogodzić się z zamykaniem tych szkół. Jednocześnie nauczyciele uczący w liceach narzekają na zaniżanie poziomu przez młodzież o niższych aspiracjach intelektualnych.

Wysoki stopień aprobaty zyskała wśród badanych nauczycieli zakładana w projekcie reformy zmiana pozycji zawodowej nauczycieli:

  • ? zróżnicowanie płac zależnie od kwalifikacji i jakości pracy -- 83%,
  • ? zwiększona rola dyrektora -- 82%,
  • ? tworzenie zespołów przedmiotowych -- 74%,
  • ? dodatkowe stopnie w pozycji zawodowej -- 53%.

Nauczyciele wyrażali jednak duże wątpliwości co do metody oceniania ich pracy. Zdecydowanie nie znalazło poparcia branie pod uwagę opinii rodziców i uczniów.

Niewiele więcej zwolenników (50%) niż przeciwników (36%) znalazło zwiększenie uprawnień samorządów w zarządzaniu szkołami. Za główną przyczynę należy uznać bardzo różne doświadczenia nauczycieli w tym zakresie.

Warto także przytoczyć dane na temat oceny rzeczywistych celów reformy:

  • ze stwierdzeniem, że służy ona poprawie systemu oświaty zgadza się 64% badanych,
  • że jest niezbędna dla rozwoju kraju -- 68%,
  • że służy dorównaniu szkolnictwu na Zachodzie -- 49%,
  • że spowoduje redukcję zatrudnienia i oszczędności budżetowe -- 53%,

Z przytoczonych powyżej wyników Zespołu Badawczego z Instytutu Spraw Publicznych wynika wysoki poziom aprobaty dla reformy wśród badanych nauczycieli. Ze zdumieniem przeczytałam więc w podsumowaniu raportu, że większość nauczycieli jest niechętna reformie! Jak z przytoczonych powyżej liczb można wywnioskować, że reformę popiera 15% nauczycieli, pozostanie tajemnicą autorów raportu! Badanie małej grupy (12 grup po 4 do 7 nauczycieli) poprzez wywiad zbiorowy nie może negować wyników ankiet 1000 nauczycieli z 200 szkół publicznych z miast i wsi badanych na zlecenie autorów tego raportu!

Jeśli już mowa o potknięciach metodologicznych w badaniach ISP, to jako takie traktuję również kierowanie do nauczycieli pytań typu: czy celem reformy jest wykazanie się aktywnością obecnej ekipy rządowej lub dodatkowe zarobki dla urzędników MEN. Są one tendencyjne -- sugerują odpowiedzi, i mało wnoszą do meritum sprawy.

Na koniec jeszcze jedno. Autorzy raportu zwracają uwagę, że nauczyciele są w większości pierwszym pokoleniem w swojej rodzinie, które zdobyło wyższe wykształcenie, co sugeruje, że można od nich oczekiwać nawyków środowisk, z których się wywodzą. Podkreślają też, że przeważająca liczba nauczycieli wywodzi się ze wsi i małych miast

Dość zaskakujące, że raport ISP zawiera powyższe konstatacje. Biorąc pod uwagę fakt, że statystyczny badany w 1999 r. nauczyciel to człowiek 40-letni, należy przyjąć wiek jego rodziców jako bliski lat 70! Należą więc oni do pokolenia, które wykształcenie zdobyło w okresie międzywojennym. Autorzy zdają się zapominać, że tuż po wojnie Polaków posiadających wyższe wykształcenie było niecałe 2%, a obecnie osób z wykształceniem wyższym zawodowym i magisterskim jest ok. 11%. Zakładając bez wielkiego błędu, że wszyscy ludzie z wyższym wykształceniem mają również wykształcone dzieci, niechybnie otrzymamy, że tych, którzy cenzus wyższego wykształcenia zdobyli jako pierwsi w swojej rodzinie jest 9%. 9 osób na 11, czyli z górą 80% wszystkich wykształconych Polaków. Myślę, że dotyczy to także inżynierów po politechnikach i wyższych szkołach inżynierskich, lekarzy itp. Dlaczego w środowisku zawodowym nauczycieli proporcje te miałyby być czymś, na co należy zwracać szczególną uwagę?

Także "wiejskość i małomiasteczkowość" nauczycieli nie jest czymś zaskakującym. W powojennej Polsce mieszkańcy wsi stanowili 70% ludności, warto zajrzeć do roczników statystycznych. PRL, mimo swych licznych wad, spowodował jednak industrializację i urbanizację Polski i bardzo duży procent obecnych mieszkańców miast wywodzi się ze wsi.

Warto także pamiętać, że na wsi nauczyciele są najczęściej jedynymi osobami wykształconymi, wszak nie ma tam fabryk, a ośrodki zdrowia, a zwłaszcza szpitale mieszczą się najczęściej w miastach i miasteczkach.


Lektury:
  1. Prof.dr Elżbieta Putkiewicz, dr Ewa Siellawa-Kolbowska, dr Anna Wiłkomirska, dr Marta Zahorska Nauczyciele w przeddzień reformy edukacji. Ekspertyzy, rekomendacje, raporty z badań. wyd. ISP, Warszawa, czerwiec 1999.
  2. Dr Ignacy Stępniowski Nauczyciele 1998/99 Wydawnictwo CODN, Warszawa 1999.
  3. Niedawno znajoma nauczycielka z Londynu narzekała, że władze oświatowe każą w jej szkole zmniejszyć klasy nauczania początkowego z 35 do 30 uczniów! Na moją uwagę, że to chyba lepiej, powiedziała, że nic podobnego. Mniejsza liczebność klas oznacza zmniejszony zarobek, ponieważ dotacja państwa przyznawana na ucznia pozostaje bez zmian! Jak widać, pojęcie przepełnionej klasy jest względne. Wiadomo także, że polska młodzież ze szczytu wyżu demograficznego lat osiemdziesiątych jest obecnie w II licealnej i wkrótce wszystkie, nie tylko słabsze, licea będą walczyć o uczniów.

Opracowała Janina Zawadowska


Szukaj w Archiwum ] [ Aktualny Serwis ] [ Strona Główna ]