logo WSiP logo
szukaj w archiwum
aktualny serwis
strona główna WSiP

Reforma w oczach ekspertów

Ukazał się dokument pt. "Uwagi i propozycje do projektu reformy systemu edukacji" opracowany przez zespół ekspertów zaproszonych przez Instytut Spraw Publicznych pod kierunkiem p. dr Marty Zahorskiej-Bugaj. Z pewnością najważniejsze jest jego pierwsze zdanie: "Reforma systemu edukacji w Polsce jest zadaniem koniecznym i pilnym. Reformie postawiono właściwe cele".

Cele reformy

Są one następujące:

  • upowszechnienie szkolnictwa na poziomie szkoły średniej (do 80%) i zwiększenie liczby studiujących w uczelniach wyższych (do 40%); równości szans w dostępie do szkół;
  • poprawa jakości kształcenia.

Zastrzeżenia

Zastrzeżenia, które zgłaszają autorzy ekspertyzy, można podzielić na:

  1. wynikające z niezbyt precyzyjnych sformułowań zawartych w dokumencie MEN ( "pomarańczowej książeczce" );
  2. wynikające z wieloletniego niedoinwestowania oświaty, które będą istnieć niezależnie od tego, czy oświatę będziemy reformować, czy nie;
  3. dotyczące zdaniem autorów reformy spraw, które w perspektywie ogromu zadań na dziś można odłożyć na później, dlatego są omówione dość ogólnikowo.

Ad. 1. Do pierwszej grupy należy niewątpliwie pojawiający się również w wypowiedziach prasowych problem rozpoczynania nauki w wieku lat sześciu. Pisałam już o tym w czerwcowym wydaniu Reformy Oświaty. Istnieją co najmniej trzy powody, aby chwilowo zostawić "zerówki" w przedszkolu:

  • przedszkola są całkowicie finansowane przez gminy, przeniesienie "zerówek" do szkół uszczupliłoby poważnie budżet oświaty;
  • wiele przedszkoli, zwłaszcza na wsi, istnieje tylko dlatego, że są przy nich "zerówki". W Polsce, inaczej niż w innych krajach postkomunistycznych, procent dzieci w przedszkolach był zawsze niski i ( wbrew temu, co często podaje prasa, a co także znalazło wyraz w omawianym raporcie ) zmalał bardzo nieznacznie ( z 37 do 32% na wsi i z 57 do 56% w mieście - GUS ), przede wszystkiem dlatego, że w przedszkolach jest niż demograficzny - obecne nie zreformowane jeszcze szkoły podstawowe z dużą liczbą piętnastolatków ( wyż! ) stanowią fizyczne zagrożenie dla sześciolatków mających znacznie lepsze warunki w przedszkolu.

Obecnie ministerstwo prowadzi rozmowy z ekspertami na temat lepszego skoordynowania programów "zerówki" i nauczania początkowego. Sprawy wychowania budzą nieustanne obawy dotyczące niebezpieczeństwa ideologizacji tej delikatnej, bądź co bądź, materii. Rzecz chyba polega na nieporozumieniu: każda szkoła wychowuje, czy chcemy tego, czy nie. Można w szkole nauczyć się szacunku dla innych, tolerancji, uwagi na potrzeby drugiego człowieka, pomocy niepełnosprawnemu koledze. Można też nauczyć się, że ściąganie jest świetną metodą na bezbolesne przejście do następnej klasy, że uczyć się nie warto, bo i tak w ósmej klasie trzeba wziąć korepetycje, ponieważ szkoła nic potrzebnego nie nauczy. Proces wychowawczy nie zaczyna się na zajęciach dodatkowych po lekcjach, jak sugeruje jedna z autorek raportu, a przywrócenie tych zajęć po obiecanej lepszej kondycji finansowej oświaty nie stanie się panaceum na wszystkie tragiczne skutki zaniechania roli wychowawczej szkoły.

Planowane zmiany w systemie opieki nad dzieckiem są zgodne ze światowymi trendami; odejście od domów dziecka na rzecz wspierania domu rodzinnego lub rodziny zastępczej. Nie wydaje się słuszne, aby trudności ze zwalnianiem pracowników tych placówek przesłoniły autentyczne dobro osieroconych dzieci. Wiedzą o tym najlepiej ci, którzy się z tym problemem zmierzyli.

Zastrzeżenia co do niejasno określonych zasad decentralizacji oświaty wiążą się z opóźniającą się reformą administracyjną państwa; trudno w tej sytuacji ustalać szczegóły. Wszystkie gminy "przymierzają" się już jednak do zbadania swoich zasobów lokalowych i ludzkich, aby umieścić nowe szkoły podstawowe i gimnazja zgodnie z potrzebami mieszkańców.
Wydaje się, że w "pomarańczowej książeczce" podział na to, co rządowe, a co samorządowe, jest jasno opisany.

Każdemu systemowi egzaminacyjnemu można zarzucić, że wywołuje "uczenie się pod egzamin". Obecnie panujące zasady egzaminowania doprowadziły ten system do perfekcji. Oczekuje się, że zewnętrzne egzaminy nastawione bardziej na umiejętności pozwolą ten problem rozwiązać.

Niepokój ekspertów budzi system kształcenia nauczycieli i ich zaangażowanie w proces reformowania oświaty. Głównym miejscem, gdzie się ich kształci, są i będą uczelnie akademickie. Obecnie ponad 70% nauczycieli ma wykształcenie wyższe magisterskie. Absolwenci kolegiów języków obcych stanowią niezbędne uzupełnienie kadr w tej tak deficytowej dziedzinie, absolwenci kolegiów o innych specjalnościach (nauczanie początkowe, przedmioty artystyczne itp.) stanowiący dotąd parę procent pracujących nauczycieli mają na ogół dobrą opinię jako pracownicy. Kształcenie w kolegiach ma ważny aspekt społeczny: trafia tam młodzież z małych miast i wsi, która ze względów ekonomicznych nie mogłaby podjąć nauki w większym mieście. Niepokój o poziom nauczania w kolegiach jest chyba nieuzasadniony, gdyż do przygotowania programów poproszono najlepszych specjalistów (w tym autorów raportu). Kadra nauczająca w kolegiach, a także w państwowych i prywatnych wyższych szkołach pedagogicznych to w dużym procencie kadra uniwersytecka. Dużym ułatwieniem pracy w kolegiach jest to, że nauka odbywa się w małych grupach, co pozwala na wprowadzanie nowoczesnej metodyki nauczania opartej na metodach aktywizujących.

Trwają prace nad przygotowaniem studiów dla nauczycieli klas IV-VI mających uczyć w systemie blokowym. Ci jednak będą wykształceni za kilka lat. Głównym partnerem ministerstwa we wdrażaniu reformy oświaty będą czynni nauczyciele i to ich doskonaleniem w aspekcie przygotowania do reformy zajmuje się program NOWA SZKOŁA, opisany w ostatnim rozdziale raportu, a także w poprzednim wydaniu naszego serwisu internetowego.

Nie wiadomo, z jakich źródeł pochodzi przekonanie autorów raportu, że reforma nie ma poparcia społecznego. Poczucie nauczycieli, że tak dalej w szkole być nie może, jest powszechn. Są tylko różnice zdań, jak to zrobić. Trudno też się zgodzić z poglądem, że źle wykształceni polscy rodzice nie powinni mieć głosu w sprawach reformy. Badania CBOS z marca 1997 pokazały, że 73% rodziców ( a więc tych niewykształconych też) chciałoby, aby ich dziecko miało wyższe wykształcenie. Badania z początku tego roku wykazały, że nasi rodacy dodatkowe pieniądze wydaliby na pierwszym miejscu na naukę swoją lub dziecka; co więcej, procent takich odpowiedzi był najwyższy w grupie osób najmniej wykształconych!

Podstawy programowe są propozycją, a nie dokumentem, (obecnie nadal obowiązują podstawy z 15. maja 1997, dostępne na stronach internetowych MEN). Autorzy podstaw proszą o uwagi, wnioski i propozycje innych rozwiązań. To bardzo ważne, aby do pracy nad nimi liczniej włączyli się przedstawiciele środowisk akademickich.

Z tych kręgów wyszły także pierwsze propozycje akredytacji studiów akademickich, która pozwoli na ustalenie standardów kształcenia na uczelniach, a w efekcie przyczyni się do wyrównania szans edukacyjnych młodzieży z różnych regionów i różnych środowisk.


Ad. 2. Ani szybka reforma, ani jej zaniechanie nie pozwoli wyrównać natychmiast tych wszystkich zaniedbań, które narosły przez wiele lat niedoinwestowania oświaty. Przykłady oświaty przejętej przez samorząd lokalny, nie tylko w gminach zamożnych świadczą o lepszej kondycji oświaty w rękach samorządu. Dotyczy to nie tylko większych nakładów na budynki i wyposażenie, ale i na wynagrodzenie i szkolenie nauczycieli. Nie jest więc nadmiernym optymizmem przypuszczenie, że przejęcie liceów przez powiaty będzie ważnym krokiem do podniesienia ich jakości .

Warto pamiętać, że realizacja zadań związanych z reformą jest łatwiejsza w warunkach niżu demograficznego, gdy koszty są mniejsze, bo mniej jest uczniów. Propozycja bonu edukacyjnego, kontrowersyjna w oczach ekspertów, nie jest zamknięt. Bon nie uzdrowi natychmiast niedoinwestowanej przez wiele lat oświaty, jest jednak próbą urealnienia wydatków oświatowych mającą na celu większą sprawiedliwość ich rozdziału.


Ad. 3. Należy się zgodzić z autorami raportu, że pewne zagadnienia w Projekcie Reformy są potraktowane ogólnikowo. Dotyczy to m.in. szkolnictwa zawodowego. Pierwsi uczniowie do zreformowanej szkoły zawodowej przyjdą dopiero w 2002 roku, jest więc trochę czasu na porządne przygotowanie jej koncepcji, rozwiązań szczegółowych, programów, podręczników.

W proponowanym projekcie reformy oświaty niewiele mówi się o kszałceniu dorosłych, a jeżeli, to w aspekcie uzupełniania przerwanej szkoły. Prace nad nową koncepcją kształcenia ustawicznego trwają. Szczególnie ważne wydaje się przygotowanie materiałów do kształcenia na odleglość.

J. Zawadowska


Szukaj w archiwum ] [ Aktualny Serwis ] [ Strona Główna ]